Fragment, który teraz dodam pochodzi z początkowych rozdziałów książki, w której starałam się ukazać, jak wiodą swoje życie główn bohaterowie zanim przedostaną się do innego świata.
Wiele razy poprawiałam każdy z rozdziałów książki i chciałabym w przypadku tego fragmentu mieć pewność, iż udało mi się przedstawić realizm sytuacji, dotyczący lekcji w szkole.
- Filip... Filip... FILIP GIL!!-
wrzasnęła w końcu pani Polańska, uderzając dziennikiem w ławkę. Chudy chłopak o
bladej twarzy i krótkich brązowych, roztarganych włosach podniósł głowę.
Usłyszał wokół siebie irytujący chichot dziewczyn i głupawe pochrząkiwania kolegów.
Otworzył szerzej zaspane oczy, rozglądając się dookoła. Dopiero teraz sobie zdał
sobie sprawę, że trwa jeszcze lekcja historii i zaczerwienił się.
- Yhm!- odchrząknęła nauczycielka,
chcąc mu przypomnieć o swojej obecności. Z własnej inicjatywy obeszła całą
klasę, by doprowadzić go do porządku. Stała teraz nad nim, opierając się jedną
ręką o ławkę chłopaka. Poprawiła nerwowo
okulary na nosie i czarne spięte w kok włosy. Jej twarz przy jasnym świetle
lampy była niemal biała jak ściany klasy.
Filip wyprostował się i szybko doprowadził
do ładu.
- Gil, powiedz mi, co zrobiłeś od
początku tej lekcji?- spytała nauczycielka splątując ręce na piersi.
- Em.... Zasnąłem..- bąknął bezsensu,
układając niezdarnie rzeczy na ławce.
Po klasie rozległy się śmiechy. Ktoś mu
nawet z tyłu przyklasnął z uznaniem.
- Spałeś, tak Gil?- zapytała pani
Polańska, gotując się od środka.- Skoro tak cię zanudzam, to może sam poprowadzisz
lekcję, hm? Ja w twojej ławce, ty za moim biurkiem, nogi do góry, będziemy
oglądać filmy na YouTubie, bo ty i tak nawet książki dzisiaj nie wziąłeś… co ty na to, Filip? Tak będzie prościej.
Pani
Polańska była bardzo znana w szkole ze swej bezpośredniości i nie brania na
poważnie uczniów, którzy i tak przy pierwszej lepszej okazji próbowali ją
oszukać i traktować ją starą skretyniałą idiotkę, za co zresztą i tak prędzej
czy później ponosili konsekwencje. Teraz pani Polańska wróciła sfrustrowana do
swojego biurka z ledwo trzymającym się dziennikiem. Filip schował twarz w
otwartej dłoni, czekając na dalszy ciąg wydarzeń. Nie dało się ukryć, że
właśnie zrobił z siebie kretyna.
- To co, Filip?- skrzeczała
nauczycielka, w tym samym czasie męcząc się z pilotem do rzutnika wiszącego nad
jej biurkiem.- Wiesz przynajmniej, jaki temat przerabiamy… Ach, czego ja
oczekuję… Wiesz chociaż, którą epokę przerabiamy… Który wiek?
Filip
zdezorientowany przeszukał ręką wnętrze plecaka, póki sobie nie uświadomił, że
on przecież nie prowadzi żadnego zeszytu o historii. Ani do żadnego innego
przedmiotu prócz matematyki. Zgarnął podręcznik z tyłu od Karo, zaczynając go
dziko przekartkowywać.
- Dziewiętnasty, Gil- wycedziła
wielkodusznie pani Polańska.- Dziewiętnasty wiek. Napoleon. Sprawa polska za
czasów Napoleona I…. Mam już tego dość! Gdyby to był pierwszy raz!
Ale z tobą od dłuższego czasu coś jest nie tak! Przerabiamy teraz naprawdę
ważny temat, a ciebie to jak zwykle nic nie obchodzi!
- Przepraszam. Ja…- stęknął Filip, nie
mając nic na swoją obronę.
Opisując
powyższą scenę, starałam się opierać na własnych doświadczeniach. Jestem
ciekawa, w jaki sposób wy odbieracie tą sytuację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz