poniedziałek, 13 stycznia 2014

Witam! Jak wspomniałam wcześniej, na swoim blogu będę niekiedy dodawać fragmenty swojej powieści, aby prosić was wartościowe komentarze, które mogłyby mi pomóc.
Fragment, który teraz dodam pochodzi z początkowych rozdziałów książki, w której starałam się ukazać, jak wiodą swoje życie główn bohaterowie zanim przedostaną się do innego świata.

Wiele razy poprawiałam każdy z rozdziałów książki i chciałabym w przypadku tego fragmentu mieć pewność, iż udało mi się przedstawić realizm sytuacji, dotyczący lekcji w szkole.



- Filip... Filip... FILIP GIL!!- wrzasnęła w końcu pani Polańska, uderzając dziennikiem w ławkę. Chudy chłopak o bladej twarzy i krótkich brązowych, roztarganych włosach podniósł głowę. Usłyszał wokół siebie irytujący chichot dziewczyn i głupawe pochrząkiwania kolegów. Otworzył szerzej zaspane oczy, rozglądając się dookoła. Dopiero teraz sobie zdał sobie sprawę, że trwa jeszcze lekcja historii i zaczerwienił się.
- Yhm!- odchrząknęła nauczycielka, chcąc mu przypomnieć o swojej obecności. Z własnej inicjatywy obeszła całą klasę, by doprowadzić go do porządku. Stała teraz nad nim, opierając się jedną ręką o ławkę chłopaka.  Poprawiła nerwowo okulary na nosie i czarne spięte w kok włosy. Jej twarz przy jasnym świetle lampy była niemal biała jak ściany klasy.  
Filip wyprostował się i szybko doprowadził do ładu.
- Gil, powiedz mi, co zrobiłeś od początku tej lekcji?- spytała nauczycielka splątując ręce na piersi.
- Em.... Zasnąłem..- bąknął bezsensu, układając niezdarnie rzeczy na ławce.
Po klasie rozległy się śmiechy. Ktoś mu nawet z tyłu przyklasnął z uznaniem.
- Spałeś, tak Gil?- zapytała pani Polańska, gotując się od środka.- Skoro tak cię zanudzam, to może sam poprowadzisz lekcję, hm? Ja w twojej ławce, ty za moim biurkiem, nogi do góry, będziemy oglądać filmy na YouTubie, bo ty i tak nawet książki dzisiaj nie wziąłeś… co ty na to, Filip? Tak będzie prościej.  
                Pani Polańska była bardzo znana w szkole ze swej bezpośredniości i nie brania na poważnie uczniów, którzy i tak przy pierwszej lepszej okazji próbowali ją oszukać i traktować ją starą skretyniałą idiotkę, za co zresztą i tak prędzej czy później ponosili konsekwencje. Teraz pani Polańska wróciła sfrustrowana do swojego biurka z ledwo trzymającym się dziennikiem. Filip schował twarz w otwartej dłoni, czekając na dalszy ciąg wydarzeń. Nie dało się ukryć, że właśnie zrobił z siebie kretyna.
- To co, Filip?- skrzeczała nauczycielka, w tym samym czasie męcząc się z pilotem do rzutnika wiszącego nad jej biurkiem.- Wiesz przynajmniej, jaki temat przerabiamy… Ach, czego ja oczekuję… Wiesz chociaż, którą epokę przerabiamy… Który wiek?
                Filip zdezorientowany przeszukał ręką wnętrze plecaka, póki sobie nie uświadomił, że on przecież nie prowadzi żadnego zeszytu o historii. Ani do żadnego innego przedmiotu prócz matematyki. Zgarnął podręcznik z tyłu od Karo, zaczynając go dziko przekartkowywać.
- Dziewiętnasty, Gil- wycedziła wielkodusznie pani Polańska.- Dziewiętnasty wiek. Napoleon. Sprawa polska za czasów Napoleona I…. Mam już tego dość! Gdyby to był pierwszy raz! Ale z tobą od dłuższego czasu coś jest nie tak! Przerabiamy teraz naprawdę ważny temat, a ciebie to jak zwykle nic nie obchodzi!

- Przepraszam. Ja…- stęknął Filip, nie mając nic na swoją obronę. 

Opisując powyższą scenę, starałam się opierać na własnych doświadczeniach. Jestem ciekawa, w jaki sposób wy odbieracie tą sytuację. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz